niedziela, 18 września 2016

Dni NATO w Czechach

Dni NATO w Czechach - wrażenia

Najlepsze wypady są spontaniczne lub gdy się nie chce człowiekowi, a znajomi namówią. 
 
Zasada się znów sprawdziła. Wróciłem z nocki zmęczony, a po sytym śniadaniu włączył mi się taki leń, iż jedyna krążąca myśl to, aby walnąć zwłoki do łóżka. Ale chwila rozmowy ze znajomą i już jechałem do nich by przesiąść się do ich auta. 
 
Już po chwili jazdy i rozmowy (tak mi się wydaje) wyszła ze mnie zwierzęca natura... no podobno niczym niedźwiedź chrapie 😛 eeeee tam, ja tego nigdy nie słyszałem, a jakby nie było najbliżej tego jestem, wiec to tylko zwykłe niepotwierdzone plotki.
 
Końcówka jazdy to jakaś strefa ćwiczenia cierpliwości, bo korek na kilka km, więc dodatkowa godzina jazdy.... ciągnęło się to tak niemożliwe, iż znajoma musiała biec za potrzeba w krzaki, gdzie w tym momencie akurat korek lekko popuścił i musiała dobiec do nas po porannej rosie, podskakując jak zajączek hahaha. 
 
Cała impreza to coś nie do opisania... ogrom samolotów, ilości maszyn wojskowych, po prostu przytłacza, ale pozytywnie. Na szczęście miałem eksperta obok siebie i z radością opowiadała mi o każdym samolocie, ciekawostkach, itd. a ja z miną dziecka w sklepie ze słodyczami, dzięki czemu z każdą ciekawostką coraz bardziej udzielał mi się entuzjazm.
Impreza tak mnie pochłonęła, iż nawet nie zauważyłem, kiedy oddzieliłem się od grupy... aaaaa no tak, przy koniach, cudne zwierzęta, głaszcząc je czuć ich siłę oraz inteligencję i tak głaskałem, aż straciłem kompanów. Rozglądam się i d.... ni ma nikogo. Cóż zrobić... hakuna matata i ku nowej przygodzie, idę oglądać wystawców i pokazy, a gdzieś się znajdziemy.
 
Chodząc tak, kolejny zwierz ze mnie wychodzi i warczy mi w brzuchu. Więc kierunek alejka ze stoiskami gastronomicznymi, oglądałem różnego typu ich przekąski i zdecydowałem się na najdziwniejszą potrawę, jaką widziałem. Ogromny racuch, polany tzatzykami i sosem czosnkowym, posypany tartym, wędzonym serem, całość oblana ostrym keczupem. Hmmmm, mówiąc o tym to czyste mimry z mamrami, z wyglądu podobnie, a smak?? Hmmm dość ciekawy, nietuzinkowa mieszanka smaków, dająca dość ciekawą kompozycję, którą warto chociażby spróbować, lecz nie przesadzać z ich ilością bo trochę może zemdlić ;)

Po najedzeniu się, wypiciu kawy, zaczęło bardziej padać, wiec uznałem, że warto wrócić do namiotu... taaaa namiot, który podbiliśmy sobie, jako team i utrzymaliśmy panowanie nad nim do końca dnia 😛
A jak to się stało? Po przybyciu na łączkę, z której jest najlepszy widok na pokazy lotnicze, oczywiście kocyki na trawkę, a my na nie. Przyjemność trwała niedługo, gdyż zaczęło powoli padać, więc mówię - chodźmy do namiotu wojskowego, wygląda na pusty. No coś ty, chyba żeś zgłupł, na pewno nam nie wolno. Eeeee tam, co mi zrobią, najwyżej zrobię z siebie głupka, że nie wiedziałem, bo żadnej taśmy, ani nic nie ma, to wyproszą i tyle. Jak powiedziałem, tak zrobiłem i takim o to sposobem podbiliśmy ten namiot, zajmując najlepsze miejsca przy oknach, dzięki czemu mogliśmy oglądać pokazy w najlepszych na tamtą chwilę, warunkach.
 
Tak wiec, wróciłem do naszej twierdzy, a że kompani dalej patrolowali teren, to rozłożyłem kocyk i włączyłem system odstraszający wroga, czyli zacząłem chrapać hahaha 
 
Aby życie było ciekawe i pełne energii trzeba poznawać nowe i ciekawe rzeczy, a dni NATO na pewno do takich należą, więc polecam
😁

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz