poniedziałek, 2 maja 2016

Kolejny etap cd

Dlaczego tytułem jest kolejny etap?

Bo założenie bloga i dzielenie się przeżyciami to kolejny krok hahaha

Ciągle słyszę od ludzi których znam pytanie "chce ci się??" " po co tak się męczyć skoro można kolejka wjechać??"

Więc aby było mniej tego typu pytań postaram się na nie odpowiedzieć :-)

Czy mi się chce?? Hmmmm to tak trudne pytanie...

Noż k... jasne że mi się chce inaczej bym nie jeździł gdy tylko mam okazje hahaha

"Po co tak się męczyć.....??" To juz warte uwagi pytanie ;-)
Hmmm opowiedzieć o tym to tak jak opowiedzieć o smaku wody... każdy zna ale nie da się tego ująć w słowa tak aby ktoś kto nie poznał jej smaku to zrozumiał ale można dać namiastkę tego.

To miejsce magiczne, tak na prawdę pomyśl że idziesz prostym szlakiem i masz miasto w odległości ok 3 km a odmienieni... prawie wszyscy ludzie się witają serdecznym "cześć", "dzień dobry", "witam Cię". Jeszcze 10 min temu będąc "na dole" każdy mija każdego udając że się nie widzą a tu taka serdeczność... ludzie chętnie pomagają, rozmawiają, dzielą się... po prostu człowiek chyba wchodzi do jakiejś szafy i teleportuje się do Narnii lub na wejściu dają jakiś proszek hahaha

Niestety można to poczuć tylko na szlaku i to nie typu morskie oko i wszystkich kolejkowych czy zatłoczonych miejscach, tylko w tych prostych, zwykłych szlakach :-)

To tysiące odczuć jakie człowiek czuje i można by napisać o tym tom wielkości encyklopedii wiec opiszę to co daje ogromnego kopa energii :-)

Codzienny natłok problemów jak u każdego. Myśli kłębią się coraz gęstsze  nad głową i zasłaniają szczęście które nas otacza. Jadąc na szlak ledwo skupiam się na drodze, parkuje auto i wyciągam plecak z bagażnika. Przeglądam mapę gdzie początek i ruszam... taaaa aby to było takie proste, pierw 3 razy wracam się czy auto zamknięte, 2 razy przejdę za daleko mijając początek zamyślony jakie papiery mam przygotować do wysłania itd... i przychodzi moment gdy w końcu trafiam pod górę. Przytłaczająca swoją wielkością i nachyleniem, aż sobie myślę "k.... tak się żyłować ??!!" Ale ruszam i zaczyna się cała magia. Każdy krok męczy ale i uwalnia od natłoku myśli skupiając uwagę na bezpieczeństwie, a podświadomość sama zajmuje się problemami, dotlenienie i ruch sprawia że umysł dużo sprawniej pracuje i co jakiś czas nagle "wpada" rozwiązanie i myśl jakie to było proste ;-) uprzejmość ludzi odnawia wiarę w nich. Każdy krok powoli rozwiewa paskudne chmury. A gdy siadam na szczycie z czekoladą i kubkiem gorącej herbaty, ciesząc oczy widokiem, zostają całkowicie rozwiane i zostaje spokój wewnętrzny wraz z motywacją do pokonania problemów bo skoro dałem radę tu to czemu nie tam?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz