piątek, 6 maja 2016

Zaczynamy sezon czyli co w plecaku?

Pakowanie plecaka to niesłychanie dziwna sprawa, bo to chyba najbardziej zróżnicowana sprawa związana z górami i najczęściej co sobie myślę podczas wędrówek to "dlaczego tego nie zabrałem" oraz "po co ja to wziąłem".

Po przejściu tych paruset kilometrów szlaku wiem, że to co mam w plecaku jest tak zmienne jak pogoda bo zawsze dostosowuje plecak do wypadu.

Druga sprawa że przygotowanie się do wyjścia w góry to proces który ewoluuje ciągle, gdyż każde wyjście czegoś uczy lub jakaś nowość daje szanse zamiany kilku rzeczy na jedną.


Tak więc aktualnie minium jakie biorę z sobą idąc np na Diablaka czy inną czyli takie szybkie paru godzinne wyjście to:

- MAPA - aby zawsze się odnaleźć lub zmienić w zależności od sytuacji drogę. GPS szybko rozładowuje telefon

- Woda - nawet nie sama woda tylko woda z sokiem z wyciśniętej pomarańczy lub cytryny z odrobiną cukru, takim sposobem pijąc oszukuję trochę organizm który traktuje napój jako pokarm i uruchamia trawienie, a tym samym dużo szybsze wchłanianie i uzupełnianie płynów, skutków odwodnienia nie trzeba tłumaczyć, minimum jakie biorę to 1,5l a resztę uzależniam od tego gdzie idę i jaka jest pogoda

- Czekolady lub coś słodkiego - uzupełnianie energii jest ważne ale po prostu lubie słodkości, biorę takie z dużą zawartością kakao i orzechów, mam je zawsze w jakiejś kieszonce tak aby móc sobie zjeść kostkę czekolady nawet nie zatrzymując się lub siadając na kamieniu czy pniaku nie przekopywać plecaka a jedynie delektować się słodkością widoków i paliwa czekoladowego :)

- Apteczka - kiedyś nosiłem tylko plaster teraz mam dość pokaźną apteczkę bo są w niej chusta trójkątna, bandaże zwykłe i elastyczne kilku szerokości, gaza, plastry, maseczka do sztucznego oddychania, folia życia, nożyczki i parę innych tym podobnych.

- Multitool - bo po co nosić kilka różnych gratów jak można jeden gdzie wszystko jest zgrabnie upchnięte

- Gwizdek - dużo lepsze do nawoływania gdy potrzebujemy pomocy. Zwykłe krzyczenie no niestety szybko traci wydźwięk a do tego męczy i gdy złapie chrypa jest na prawdę ciężko. A gwizdek słychać dużo dalej, jest charakterystyczny i wzbudza czujność, na tyle że nikt nie pomyli naszego wołania "pomocy" z czymś innym i automatycznie w turystach bardzo zwraca uwagę a większość ludzi słysząc domyśla się że coś się stało.

- Kawałek grubszego drutu, igła i mocna nitka, taśma - zestaw który tymczasowo naprawi buty, ciuchy, plecaki i prawie wszystko co z sobą mamy a MacGyver zbuduje z tego śmigłowiec

- Nawilżane chusteczki - każdy facet jak dziecko po chwili ma brudne łapy a nimi wszystko pobrudzi dookoła, wiec majac czyste łapy ratuje wszystko inne

- Zapasowe sznurówki - oj czasem bywa ze potrafi się zerwać sznurówka i to najczęściej w bardzo niedogodnym momencie gdzie teren sprawia trudności a z luźnym butem łatwo o wypadek

- W pełni naładowany telefon

- Wodoodporna kurtka - dorwałem tanio Goratexa także w plecaku mało miejsca zajmuje a jest doskonała na złe warunki

- Polar - jakby w samej kurtce było mi chłodno

- Latarka czołowa - nie raz zasiedzę się w schronisku czy zagadam z kimś na szlaku a w górach zaczyna się robić szybko ciemno

i od niedawna kijki trekingowe które dają dużo lepszą stabilność, dużo pomagają tak przy wejściu jak i zejściu :)

aaaaa no i najważniejsze czyli książeczki na pieczątki :D


Także do małego 20 litrowego plecaczka z kieszeniami się mieszczę.




3 komentarze:

  1. Myślę, że na jednodniową wycieczkę można nawet nic nie zabierać. Prawdziwa sztuka zaczyna się od kilkudniowych wypadów kiedy to jesteśmy zdani tylko na siebie z noclegami włącznie a prawdziwe mistrzostywo zdobywamy podczas wypraw zimowych.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem za dużo w góry rzeczy bierzesz a gore-tex latem jest bez sensu bo nie oddycha

    OdpowiedzUsuń
  3. Każda z tych rzeczy mi się co jakis czas przydaje, całość waży ok 4 kg wiec w malym plecaku wec praktycznie nie czuje tego :-)

    OdpowiedzUsuń