piątek, 13 maja 2016

Wybujałe Morskie Oko

Morskie Oko, pamiętałem z wycieczki szkolnej blisko 20 lat temu, było to coś niezwykłego, przyprawiającego o zawrót głowy, gdzie pierwszy raz poczułem mieszane uczucie przytłoczenia z wolnością, do teraz Tatry są dla mnie monumentalne, a co dopiero gdy byłem małym dzieckiem i to przy pierwszym spotkaniu, były czymś niepojętym, bramą między ziemią a niebem.

Teraz mając krok do trzydziestki i troszkę szlaków tatrzańskich za sobą, tak pomyślałem, że od dziecka nie byłem nad morskim okiem. Szybki szpil, postanowione, ponawiam cudowną wyprawę dzieciństwa.

Wysiadając z auta na parkingu przed wejściem do TPN, czułem się jak na paskudnym, zabłoconym bazarze... w 3 D ludzi, a patrząc po nich to nie w góry tylko na jaką promenadę, idą. No cóż może zrobili jakaś atrakcję po drodze, czy z tego samego parkingu można jeszcze gdzieś idzie iść (wmawiałem sobie próbując złapać jakąś dobrą myśl).

15 minut przy kasie ciągnęło się niemożliwie, gdzie nieliczni, przygotowani na 3 dniowy wypad, byli atrakcją. Widok ludzi którzy wchodzili nie płacąc tej symbolicznej kwoty, spowodował że musiałem rozładować nerwy, troszkę donośniej zawracając uwagę i robiąc trochę im wstydu, co nawet mi pomogło a wielmożni skąpcy ustawili się w kolejce :D

W końcu ruszam i co? czuje się niczym na pielgrzymce i to slalomem między końskim łajnem, kursującymi jedna za drugą bryczkami i ludźmi. Tak na marginesie, rozumie że to są konie pociągowe i ciezka praca im nie straszna, ale to już zakrawa na bestialstwo! patrze, koniowi ma wręcz rozerwać żyły z ciśnienia ciągnąc tą bryczkę. Szybko liczę, w przybliżeniu ok 20 rosłych ludzi około 100 kg każdy, daje 2 tony! były tam też kobiety szczuplejsze, ale i dzieci wiec uśredniając, do tego bryka, stawiam że z 500 kg więc niech mi nikt nie P.....li, że to nie znęcanie się, a konie mają frajdę, skoro tak się spinają, że oczy mają tak wylezione, niczym osoba z kilkudniowym zatwardzeniem, w pełnym skupieniu...

Z każdym krokiem, coraz bardziej zirytowany idę, od asfaltu bucha ciepło, śmierdzi, co kawałek ktoś na cały głos woła że za raz zawał dostanie, lub już ma wylew i ten dźwięk... jak na promenadzie, zewsząd klap klap klap, no jak ktoś tego nie zobaczy to nie uwierzy całe mnóstwo ludzi idących "szlakiem" w KLAPKACH.

Dotarłem w końcu do celu, widok tak jak zapamiętałem, tylko jakby troszkę mniejszy ;) cudowny kolor wody, mnich i wszystko w około, napłynęło mnóstwo wspomnień oraz ogromny uśmiech.

Nie dane było mi uśmiechać się za długo, wystarczyło na chwilę stanąć a jakiś ledwo zipiący, przepocony jegomość wpada mnie wyzwając od ciuli. Podchodząc do barierki, widok dosłownie straszny. Człowiek na człowieku. Co niektórzy wchodzący do wody! śmiecący, bo do kosza za daleko...

10 głebokich wdechów i idę do schroniska po pieczątkę i coś zjeść.
Co do jedzenia nie było złe, ale zwykła masówka, udało mi się siąść w środku mogąc obserwować pracowników. Widać, że się starają, ale przy takim natłoku ludzi to nie ma szans. Podziwiam ich bo MC ma na noc a oni dalej się starają ile mogą.

Kładąc plecak na ziemi i chcąc zrobić zdjęcie, już ktoś chciał go ubrać udając debila jak zacząłem wrzeszczeć na niego, że on ma taki sam i też tutaj gdzieś zostawił i się tylko pomylił... tak dla wyjaśnienia dla tych co mniej chodzą, w wyższych partiach lub trudniej dostępnych schroniskach, gdzie są "górołazy" to bezstresowo można zostawić plecak i nie zdarzyło mi się aby ktoś coś zaj... wręcz odwrotnie ktoś przypilnował bo ktoś dziwnie obserwował moje rzeczy... inny świat.

MAM DOŚĆ, UCIEKAM Z TEGO CYRKU!!!

Pierwsza myśl, Szpiglasowa Przełęcz, ruszam nie zostając ani minuty dłużej.
To co zobaczyłem na tym szlaku, to zakrawa o debilizm jednym słowem, mianowicie rodzinka 4 osobowa w JAPONKACH, z bez dosłownie niczego z sobą tylko krótkie spodenki na d.... pupie, (chmury zbierały się nie za ciekawe) pyta czy daleko na rysy i czy mogę iść ich tempem, aby ich prowadzić, bo nie chcieli przepłacać w schronisku na mapie - jak sami powiedzieli!!!!

Resztę zniszczonego dnia, zdeptanych wspomnień i słów które mi się cisną, zostawię dla siebie, ale każdy ma chyba takie same będąc tam.

Jak podsumować?? hmmm niektóre wspomnienia, warto zostawić tylko jako wspomnienia, bo czas i nasza podświadomość je upiększa i szkoda je niszczyć. Oraz jeśli ktoś jest masochistą polecam się tam wybrać, bo jak od dawna nie wycierpiałem psychicznie, na to co się tam dzieje.

ps

Rozumie, że utrzymanie parku w należytym stanie, odnawianie łańcuchów i wiele innej bardzo dobrej wymagającej pracy wiele kosztuje i skoro jest popyt to czemu nie zasilić budżetu. Za co chcę podziękować TPN?? większość tatr to sama przyjemność bez dużej ingerencji człowieka, więc jeśli ktoś ma ochotę na prawdziwą przyjemność z cudownych Tatr omijajcie to miejsce zostawiając je "turystom" w japonkach :)

Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz